wtorek, 29 maja 2012

Nepalskie mana mana tu tu turutu...


     Naszym miejscem docelowy tego dnia to był Manang, nazwa ta zawsze będzie mi się kojarzyła z piosenką z mapetów ;) Tym razem droga nasza była w linii prostej, ale to nie oznacza, że było łatwo... Tego dnia Bella z Muszkieterami częściej widywała się na trasie, może to dlatego, że górki nie przysłaniały jej widoku będącego na przodzie i nie zwiększała dystansu na podchodzeniach. Przed nami rozpościerała się wielka "dzika przestrzeń". W pierwszej fazie szło się całkiem dobrze, radość była niezmierna, gdyż nie trzeba było się wspinać na jakieś duże wzniosłości. 

środa, 23 maja 2012

O czym marzy dziewczyna gdy po Himalajach pogina...

     Był to nasz 5 dzień trekingu. Zimno już było odczuwalne nawet w dzień. Wszyscy pozakładali już długie rękawy. Każdy z nas miał inne patenty na przetrwanie zimna, jedni polarki, a inni softshelle. Długie debaty i poszukiwania najlepszego rozwiązania odbywały się przed wyjazdem... Najważniejsze, że każdy z nas był stosunkowo zadowolony, najbardziej chyba zmarzły nam ręce na przełęczy. Ja posiadałam dwie pary rękawiczek, jednak i tak ręce musiałam ostukiwać o siebie z zimna. No dobrze, ale wracajmy do tematu, o czym to Bella w tamtej chwili marzyła ;)
     Marzył mi się pobyt w gabinecie kosmetycznym... manicure, pedicure, masaż stópek i wsmarowanie w nie jakichś kojących balsamów. Stopy moje były okropnie zmęczone i naprawdę potrzebowały pomocy :P Szłam tak sobie i marzyłam o tym jak siedzę sobie w gabinecie na mięciutki fotelu, a wokoło otacza mnie nieskazitelnie czysta biel. Ale to tylko były marzenia, których w danej chwili nie dane mi było spełnić więc sobie tak fantazjowałam. Nie chodzę często do takich przybytków, ale to był ten moment gdzie moje wewnętrzne kobiece EGO pragnęło tego bardzo mocno. Obmyślałam już plan umówienia się do przybytku rozkoszy Marzenki ;)

poniedziałek, 21 maja 2012

Nepal.. o tym jak to wspomnienia za serce ściskają i szcunku do życia nauczają...

     Wynająć pomoc do dźwigania bagaży czy nie, tak czy nie, tak czy nie... Coraz częściej w głowie się pałętała mi myśl... Nieee, przecież nie takie było nasze założenie, a może jednak tak. A kysz, a kysz z mojej głowy. Om mani padme hum, om mani padme hum powtarzałam sobie w głowie i zaraz robiło mi się lepiej.